Na rynku można kupić przeróżne rzeczy. c:
// potem rozbuduję xD //
Kuc pojawił się tutaj jako niewidzialny i obserwował chodzące obok niego kuce.
Lara weszła na rynek. Przy okazji poprawiła sobie warkocz zrobiony z grzywy.
Spojrzał na Larę. Podszedł do niej cicho i stanął za nią gapiąc się na nią. Tyknął ją kopytem.
Lara nie zwróciła uwagi na to że ktoś ją tyknął.
Usiadł i znów ją tyknął. Spojrzał na pobliskiego kucyka.
Lara odwróciła się ale nie zauważyła kto mógł ją tyknąć. Była spokojna chociaż tyknęła ją niewidzialna siła.
Spojrzał znów na Larę i zaśmiał się cicho.
Lara poszła przed siebie.
Zaczął iść za Larą.
Lara stanęła w miejscu.
Stanął za nią i oblizał się patrząc na mięso wystawione na jednym ze straganów.
Lara rozglądała się po stoiskach, zastanawiając się czy są tu jakieś artefakty.
Rozejrzał się i usiadł.
Lara nie miała co robić więc zaczęła chodzić po rynku.
Poszedł za niąi zchylił nieco głowę.
- Gdzie idziemy?- Szepnął Larze do ucha.
Lara kopnęła tylnim kopytem Slendyiego. Sama nie wiedziała jak to zrobiła, ale miała taki odruch że jak słyszała coś za sobą to kopała.
Poczuł kopnięcie, ale zbytnio się tym nie przejął.
-Nie kop! - Szepnał.
Lara kopnęła po raz drugi. Chciała zmusić nieznajomego do pokazania się.
Popchnął ją lekko.
-Mówiłem, nie kop!
-Pokarz się, to się zastanowię. Jak ni kopnę cię jeszcze parę razy - mruknęła Lara.
-Nie mogę, bo po pierwsze wystraszę kucyki, po drugie: słońce mnie parzy, gdy jestem widzialny...
-Już rozumiem. Przestanę cię kopać. Ale kim jesteś?
-Ujmę to tak, że nie chcesz mnioe widzieć...
-To powiedz chociaż jak się nazywasz.
-Slendy
-Miło mi cię poznać Slendy.
S: Mi ciebie też.
-Ja jestem Lara, jestem archeologiem.
S: Ciekawe.. - Spojrzał na nią i się wyprostował.
-Nie wiem co twoim zdaniem jest ciekawe, ale na pewno nie bycie archeologiem. To jest nudna robota.
Wzrusza ramionami.
S: Samotne, nieśmiertelne życie też jest nudne...
-Pewnie tak.
S: No tak, no! - Westchnął. - Jeszcze Cel.. - Ugryzł się w język. - Ops, lepiej nie mówić..
Draco podbiegł do kucyków.
Lara nuciła coś pod nosem.
Slendy usiadł i spojrzał na Draco.
Draco spojrzał na zegarek który znalazł.
- Hm... Wiecie może czyje to?
-Nie wiem. Specjalizuję się w artefaktach, nie zegarkach.
Slendy milczał.
Draco usiadł na ławce jak Lyra. (xD)
- A znacie może jakiegoś kucyka który... lubi czy... zbiera zegary?
S: Nie znam.. Choć jednego takiego zjadłem...
-Ja nie znam nikogo takiego.
- Ty i jedzenie... Dla ciebie wszystko musi wiązać się z jedzeniem?
S: Nie czepiaj sie...
Zrobił głupią minę.
-No jeśli demon zjada kucyki i jest głodny to się nie dziwię. Kiedyś walczyłam z paroma demonami, ale nie zjadały kucyków.
- Ta... Całe życie z wariatami...
S: Jak jestem głodny to jem... Tak samo wy jecie jabłka czy co tam... - Prychnął.
- Spokojnie...
Slendy ziewnął.
- Nudno tu trochę...
Nagle zza horyzontu pojawiają się królewscy strażnicy wraz z dziwnym kucem, zapewne "heroldem".
Slendy spojrzał na to z irytacją.
S: Znowu oni?
Na rynku latała ta klaczka , widać że czegoś szukała .. chodziła po kucykach i wypytywałą się.
- Zegarek, zegaruś, zegarowski. Co ja gadam...?
Gerard podeszedł do sklepu jubilerskiego i wrócił - z diamentowym naszyjnikiem.
- Boże, Gerard lubisz trwonić kasę.
Xana i Steven spojrzeli na Geriego, a potem na dziwnego kuca, ''herolda''.
[b]- Stevie... WTF.../b]
Herold rozejrzał się i chrząknął.
-Słuchajcie! - Zawołał. - W Equestrii pojawiło się nowe niebezpieczeństwo! W nocy zauważono dziwne zniknięcia kucyków. Najczęściej pojawiały się tutaj. Więc Celestia ostrzeża! Dziękuje i życzę miłego dnia! - Powiedział to po czym odszedł ze strażnikami.
Slendy opuścił uszy i warknął cicho.
-Celestia... - Warknął cicho.
- Co chcesz od księżniczki?
-Nie twoja sprawa... - Odpowiedział krótko i poszedł za Heroldem.
- Nie to nie.
Zbliżył się do Herolda dostatecznie blisko i go popchnął tak, że się wywalił. Przycisnął go do ziemi.
Herold nie wiedząc co się dzieje próbował wstać, lecz nie mógł.
Demon przybliżył głowę do kuca.
-Przestań o mnie rozpowiadać albo nigdy już nie będziesz chodził olub nawet gorzej! - Szepnął mu do ucha.
Herold wrzasnął ze strachu.
Demon go puścił i wrócił do Draco.
- Coś ty zrobił?
-Dałem mu tylko... Przyjacielskie ostrzeżenie! - Uśmiechnął się i spojrzał na uciekającego Herolda i biegnącymi za nim strażnikami.
- Przyjacielskie... właśnie widziałem...
-Gdyby cię sama Księżniczka ścigała też byś się denerwował... - Prychnął zirytowany.
- Nie dziwie się że cię ściga.
Lara nie przejęła się tym ostrzeżeniem. Wygląda na to że albo jest zbyt głupia, albo zbyt odważna by się tym przejąć.
-Mam powody, by zabijać...
-Powody by zabijać? Bardzo interesujące. Jeszcze nigdy nie spotkałam kogoś kto by miał powody zabijać.
-Kucyki to moje jedzenie, to wszystko... Gdybym ich nie jadł zginałbym na miejscu... I tak nie jem ich dużo...
-A ktoś ci broni? Jedz sobie kucyki. Ja tam zajmuję się wykopaliskami, grobowcami i takie tam, a nie tym że w mieście znikają kucki. Nie licz że będę mieszała się w sprawy schwytania rzekomego demona.
- Eghem, zawsze trzeba mieć powód by zabijać.
Slendy nie odpowiedział. Spojrzał na kucyki.
-Demon czy nie, masz takie same prawa do życia jak inni.
-Ale Celestia tego nie rozumie...
-Bo widać nie dostrzega tego że każdy ma prawo żyć. Jestem pewna że nie jest też zachwycona tym że tu przyszłam by badać grobowce.
- Ej! Celestia nie jest taka zła! Nie będzie mieć nic przeciwko. A nie toleruje demonów bo zabijają kucyki!
-I tak jej nie ufam...
-Ja nie przepadam za Celesti. Jej zdaniem nie powinnam łazić po grobowcach.
- A skąd ty to możesz wiedzieć?
-Bo w grobowcach najczęściej czają się demony. Pewnie by mnie zabiła gdybym jakiegoś wypuściła.
- Widać że nic nie wiesz o księżniczce.
-Te demony z grobowców są zazwyczaj słabe...
-I tak od dawna nie byłam w żadnym. Jakoś nie natknęłam się ostatnio na żaden interesujący.
- Księżniczki by pokonały od razu takiego demona. Więc nie potrzebnie się martwisz.
Slendy słysząc to westchnął.
-A kto powiedział że się martwię? Łażę po grobowcach bo lubię przygody.
-Grobowce są nudne...
-Ja tam lubię grobowce, ale tylko jak są tam jakieś demony.
- Na Celestie! Ja cię już nie rozumiem! Pierw gadasz że Celestia cię zabije, potem że jednak się nie martwisz, a tera gadasz że lubisz jak są demony!
*Facehoof*
-Demony z innego wymiaru są mocniejsze...
-A czemu mam nie lubić demonów? One są fajne.
- Bo one jedzą kucyki...
-I co z tego że jedzą kucyki? Jak chcą mnie zjeść to muszę się namęczyć i mnie trochę pogonić.
-Nie wszystkie jedzą... Niektóre po prostu wyssysają życie czy coś...
- Może widziałaś wolne demony. Ale z szybkimi byś se nie dała rady.
-Racja..
-No bo z szybkimi przeważnie walczyłam. Oczywiste jest to że nie mogę się z nimi równać, ale jak walczyłam nie byłam sama. Była ze mną moja przyjaciółka.
Slendy ziewnał tylko.
- Taaaak, już widze dwa pegazy walczące. Uważaj bo uwierzę.
-Nie daw pegazy. Moja przyjaciółka to jednorożec, ale i tak zawsze na koniec uciekałyśmy.
Demon milczał. Rozglądał się po Rynku.
- Słuchaj, ty masz kopytka. Nie dasz rady podnieść broni.
-A kto powiedział że używam broni? Wolę kopać w ściany żeby zawalić demonowi na głowę sufit.
-Sęk w tym, że demony są nieśmiertlene... Niełatwo je zabić, a ściana tylko spowolni na chwilę..
- Nie dasz rady. Takie rzeczy tylko na prawdę silny ogier może. Przepraszam ale nie wierzę ci.
-Zawsze tak mam że nikt mi nie wierzy.
-No cóż... - Wzrusza ramionami.
- Bo najwidoczniej to nie prawda.
-Cóż czasami zwalam sufit, a czasami po prostu szukam jakiegoś słabego miejsca w budowli i używam go by coś zwalić.
- No a więc! Udowodnij!
-Niby na czym? Nie ma tu żadnych starych budowli w których łatwo jest znaleźć słaby punkt.
Slendy przysłuchuje się rozmowie.
- Na białasku pokaż jak walczysz. ^^
// białasek - Slendy xD //
-Co? Ja? - Pośpiesznie wstał i spojrzał na Draco.
- Tak, tak.
Draco uśmiechnął się głupio.
-Nie, nie, nie... Nie będę walczyć...
- Spróbuj.
Steven poczuł się trochę nieswojo. Xana wzleciała w powietrze i zniknęła.
- A ta gdzie?
Geri spojrzał na oddalającą się Xanę.
-Niby po co?
Oczy Draco zaczęły się zmieniać.
- No wieeesz, po to aby ona udowodniła swoje "umiejętności".
// oczka w stylu Króla Sombry c: //
- Yyyy... nie ogarniam, kłócicie się?
Gerard się przebudził.
- Oczywiście że nie.
- Ach, spoko.
Geri się rozejrzał, Stevie poklepał go po plecach.
- Spokojnie, nasze kobity się znajdą.
- Toooo jak? Pokazujesz Lara na co cię ssssstać?
// Draco jest spokrewniony z Sombrą :3 //
Slendy usiadł.
-Nie mam pojęcia skąd znasz moje imię. Jestem archeologiem i zajmuję się wykopaliskami, nie walką.
-No, no, no płatna praca.
Gerard zaśmiał się ironicznie.
Lara poprawiła warkocz zrobiony z jej ogona.
- Nie macie tu jakiegoś stadionu?
Gerard rozejrzał się, Stevie przewrócił oczami.
- Wiedziałem.
Lara coś mruknęła cicho.
Oczy Draco zmieniły się w coś tego typu: 
- Cośśś mówiłaśśś?
To macie gdzieś ten stadion?
Stevie trzepnął lekko Gerarda.
-Kolejny demon - mruknęła cicho pacząc na Draco.
- O czym ty mówissssssz?
- Moja droga, sama się o to prosiłaś.
Wzruszył ramionami Steven.
Oczy Draco powróciły do normalności, upadł na ziemię.
- Ja... ja... co się stało?
- Chyba coś ci zaszkodziło...
Stevie podeszedł do Draco.
-Albo jest spokrewniony z kimś niebezpiecznym.
Gerard cicho prychnał na Larę i przyjrzał się Draco.
- Wszysto wiedząca...
- Możecie powiedziec dokładnie co się stało?
- Twoje oczy zrobiły się dziwne i zaczałeś się okropnie zachowywać.
Westchnął Stevie.
- Ou... Znowu to samo...
- To samo co?
- Nie chcę o tym rozmawiać...
- Dobrze...
- To macie tu jakiś stadion, czy nie???
Burknął Gerard.
- Cóż... nie.
- Mhhh... a chociaż sklep z piłkami?
- Oczywiście.
Po chwili coś za draco szeptneło "król sombraa"
Gerard rozejrzał się i poszedł do sklepu. Kupił futbolówkę, stanął na tylnych kopytach i zaczął się kiwać.
- Nie wyszłeś z formy Piquero.
Draco padł na ziemie i zakrył kopytami pyszczek.
- Nie! Proszę nie! Tylko nie on!
- Och, no nie!
Slendy milczał.
Stevie lekko trzepnął głową. Gerard nachylił się.
- Spokojnie, Sombry tu nie ma.
- Ty wiesz, kto to jest?
- Cześka mnie namówiła na ta bajkę.
Wśród kucyków szła Nightmare rozglądając się. Niektóre kucyki ciekawie się jej przyglądały. Ona sama to ignorowała. Szła dalej.
Slendy spojrzał na alicorna. Opuścił uszy w złości.
Stevie patrzył za klaczą, gdy w głowę uderzył go Gerard.
- Spokojnie, pamiętam.
Alicorn stanął i rozejrzał się, opuścił głowę i stuknął jednym kopytkiem w ziemię. Spojrzała na Stevie'ego.
Slendy tylko tyknął Gerarda.
Draco wstał. Spojrzał na Nightmare.
Alicorn podniósł głowę i spojrzał na strażnika idącego nieopodal. Szybko skryła się w tłumie.
- A to kto?
S: Skąd mam wiedzieć? - Prychnął kuc i spojrzał na Draco.
Alicorn przypadkowo wpadł na Slendiego, upadła.
- Ale nogi...
Gerard trzepnął go kopytem. Pomiędzy Slendy'iego a Nightmare wpadła Xana.
- Ups, sorka kuce. Znalazłam coś interesującego.
Xana stanęła dosyć poważnie na tylnich kopytach i oparła przednie na biodrach.
Klacz powoli się podniosła.
N: Ups.. Najmocniej przepraszam, już sobie idę...
Slendy ją tylko lekko popchnął, przez co ona znów upadła,zaraz się jednak podniosła.